Creative note-taking with quick sketches

Creative note-taking and quick sketches in a notebook are reliable techniques for exploring creativity. Many renowned creators, such as Leonardo da Vinci and Thomas Edison, used them to develop their ideas and projects. Examples of great innovators demonstrate that these techniques influence the creative process, so each of us can use them to improve the quality of our own thinking.

What role do notes enriched with visual elements in the form of quick sketches play in the creative process?

Firstly, they facilitate the visualization of ideas, allowing for the immediate capture of concepts that may be difficult to describe in words. Leonardo da Vinci was a master at using sketches to illustrate his concepts in fields such as anatomy, engineering, and art. His notebooks were full of drawings that helped him develop and test various innovative and timeless solutions.

Secondly, they stimulate creativity because creating quick sketches engages the imagination, which, as we know, is the foundation of creativity. Quick sketches make it easier to freely experiment with different forms and concepts, which in turn can lead to unexpected discoveries and innovative solutions. Imagination enables the creative transformation of reality. This is extremely important not only for artists and inventors.

Thirdly, they contribute to reducing perfectionism, as quick sketches are inherently linked to a tolerance for imperfections necessary to unlock access to one’s best internal resources and enter a state of flow. They allow for the free exploration of ideas without the pressure to achieve perfection. Thomas Edison, known for generating many ideas, used sketches as a tool for quickly recording concepts that he could later develop and refine.

What can we learn from the notes of great creators?

The famous notebooks of Leonardo da Vinci are a masterful example of the marriage of words, drawings, and diagrams. Da Vinci often used sketches to explore ideas, as this allowed him to discover new possibilities and connections between different fields of knowledge.

On the other hand, Thomas Edison, believing that the quantity of ideas translates into the quality of final solutions, allowed himself and the teams he worked with to generate a large number of ideas, only some of which were further developed. He made a multitude of conceptual sketches. These were a tool for him to quickly record and visualize ideas that could later be analyzed and further developed.

In summary, the notes of great creators teach us that creativity flourishes in a space free from constraints. The notebooks of da Vinci and Edison show that true innovation often arises from an apparently chaotic process. Their sketches and notes are not only a documentation of ideas but also catalysts for new discoveries.

An interdisciplinary approach opens new horizons. Da Vinci combined art with science, anatomy with engineering, creating unique connections that were ahead of his time. This is a lesson that breakthrough ideas often arise at the intersection of different fields.

Quantity can lead to quality. Edison’s method of generating many ideas reminds us that excellence often emerges from a process of trial and error. Every sketch, every note is a step towards the final solution.

Photo by Pixabay on Pexels.com

Visualization of thoughts accelerates innovation. The quick sketches of both creators show how important it is to translate abstract concepts into a visual form. This not only facilitates the understanding of complex ideas but also stimulates further development of thought.

A notebook is not just a tool for documentation but a space for exploration. For da Vinci and Edison, their notebooks were a laboratory of the mind, where they could freely experiment with ideas without fear of immediate judgment.

By learning from these masters, we can treat our own notebooks not just as a place for recording information, but as a platform for developing creativity, connecting seemingly unrelated concepts, and discovering new horizons in our fields.

Opublikowano przemyślenia | Otagowano | Dodaj komentarz

Szkicowanie – dlaczego warto to robić

Trudno na to pytanie odpowiedzieć jednym zdaniem. Po pierwsze dlatego, że tych korzyści ze szkicowania w moim życiu obserwuję naprawdę multum, a po drugie, są one widoczne w wielu jego obszarach, zarówno w życiu prywatnym, jak i w działalności biznesowej.

Czytaj dalej
Opublikowano przemyślenia | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Pasieki – Monograficzny zarys

Położenie geograficzne i administracyjne

Pasieki to obszar leśny położony w północno-wschodniej części Miasteczka Śląskiego w województwie śląskim, powiat tarnogórski. Historycznie Pasieki stanowiły odrębną jednostkę administracyjną – tzw. obszar dworski – należący początkowo do powiatu bytomskiego na Górnym Śląsku, a po jego reorganizacji w 1873 r. do powiatu tarnogórskiego. Był to teren leśny, niezamieszkany zarówno w 1885, jak i 1910 roku. Po podziale Górnego Śląska granicą państwową w 1922 r., Pasieki znalazły się po polskiej stronie. Wkrótce, 1 października 1924 r., obszar dworski Pasieki zniesiono i włączono do gminy Żyglin. Po II wojnie światowej Pasieki stały się częścią zbiorczej gminy Miasteczko Śląskie (1954–1972 w gromadzie Żyglin). W 1973 r. włączono je bezpośrednio w granice miasta Miasteczko Śląskie, zaś w latach 1975–1994 Pasieki należały administracyjnie do Tarnowskich Gór. Od 30 grudnia 1994 r. ponownie znajdują się w granicach Miasteczka Śląskiego. Pasieki nie są odrębną miejscowością – to nazwa lasów i stawów na zachód od osady Mieczysko. Obecnie nazwa Pasieki funkcjonuje jako nazwa zwyczajowa kompleksu leśnego, używana przez mieszkańców okolicy.

Pochodzenie nazwy i wczesna historia

Nazwa Pasieki wywodzi się od tradycji bartniczej (pszczelarskiej) na tym terenie. Już w XV wieku w lasach na południe od dzisiejszej Kolonii Woźnickiej (w pobliżu Miasteczka Śląskiego) istniał bór bartny – las użytkowany przez bartników (pszczelarzy leśnych). To właśnie po nich pozostała nazwa miejscowa Pasieki (oznaczająca pasieki, miejsca hodowli pszczół) używana do dziś. Przez stulecia Pasieki stanowiły część rozległych lasów należących do lokalnych posiadaczy ziemskich. W XIX wieku obszar ten znalazł się w rękach wpływowego górnośląskiego rodu Henckel von Donnersmarck. Właściciele lasów postanowili usunąć bartników z Pasiek, oficjalnie zarzucając im niszczenie drzew i powodowanie pożarów. Niektórzy historycy sugerują jednak, że prawdziwym powodem był plan eksploatacji bogactw naturalnych – około 1860 roku przeprowadzono tu badania geologiczne, które wykazały obecność bogatych złóż rud żelaza w ziemi Pasiek. Odkrycie to zwiastowało przemianę spokojnego boru bartnego w teren intensywnej działalności górniczej pod koniec XIX wieku.

Rozwój górnictwa – kopalnia „Bibiela” (Pasieki)

Na fali gorączki przemysłowej XIX stulecia w lasach Pasiek rozpoczęto eksploatację złóż. W 1889 roku – z inicjatywy właściciela terenów, Hugona Henckel von Donnersmarcka – uruchomiono tu kopalnię rud żelaza „Bibiela”, jedną z najnowocześniejszych wówczas w Europie. Ruda zalegała na głębokości do ok. 60 m, w pokładach o miąższości nawet 16 m i o niezwykle wysokiej zawartości żelaza (do 48%). Dzięki tym parametrom kopalnia Bibiela szybko stała się jedną z najwydajniejszych kopalń rud żelaza w Europie końca XIX w.. Tego samego roku na Pasiekach uruchomiono także drugą kopalnię – „Szczęście Flory”, wydobywającą rudy cynku i ołowiu z domieszką srebra. Oba zakłady działały pod wspólnym zarządem i często traktowano je łącznie jako jeden duży kompleks górniczy, potocznie zwany kopalnią pasieczną. Kopalnie zapewniły zatrudnienie okolicznej ludności – w szczytowym okresie pracowało tu około 700 górników. Wydobycie prowadzono metodą upadową – drążąc pochyłe wyrobiska, co pozwalało górnikom schodzić pod ziemię bez wind, a urobek wywozić wagonikami na powierzchnię. W sumie powstały cztery szyby wydobywcze o głębokości do ~60 m: „Neptun”, „Nordstern” (Gwiazda Północy), „Glück Auf” (Szczęść Boże) oraz „Klemens”. Ponieważ kopalnie leżały głęboko w puszczy, już na początku działalności zbudowano kolejkę wąskotorową (najpierw konną, później parową) łączącą Pasieki ze stacją kolejową w Miasteczku Śląskim, oddaloną o ok. 6 km. Tą drogą transportowano wydobytą rudę żelaza oraz kruszec cynkowo-ołowiowy do hut i zakładów przemysłowych regionu.

Profil wydobycia
Głównym bogactwem Pasiek była ruda żelaza (limonit), cenna ze względu na wysoką zawartość metalu. Dodatkowo eksploatowano tu rudy cynku i ołowiu (galman, galenę), a wydobyciu tych surowców towarzyszył niewielki odzysk srebra. Żelazo trafiało do hut żelaza (prawdopodobnie do pobliskich zakładów w Tarnowskich Górach i innych częściach Górnego Śląska), zaś cynk i ołów zasilały rozwijający się przemysł hutniczy cynku (np. huty w Świerklańcu, a później w Miasteczku Śląskim). Kopalnia Bibiela na Pasiekach była elementem większej sieci przemysłu ciężkiego Górnego Śląska końca XIX w., należącej do rodziny Donnersmarcków – jednego z najpotężniejszych rodów przemysłowych regionu.

Znaczenie lokalne
Uruchomienie kopalń na Pasiekach znacząco wpłynęło na okolicę. Do tej pory tereny te były bezludne, porośnięte lasem, wykorzystywane sezonowo przez bartników. Powstanie kopalni spowodowało napływ ludności – górników i ich rodzin – do pobliskich wsi i miasteczek (Żyglin, Miasteczko Śląskie, Bibiela). Rozwijała się infrastruktura: prócz wspomnianej kolejki wąskotorowej, w samej kopalni wzniesiono niezbędne zabudowania (m.in. maszynownię, kotłownię, łaźnie górnicze, warsztaty, magazyny oraz budynki administracyjne). Kompleks kopalniany tętnił życiem przez blisko trzy dekady, przyczyniając się do rozwoju społeczno-gospodarczego tej części powiatu tarnogórskiego. Należy jednak zaznaczyć, że Pasieki jako osada nie przekształciły się w trwałą kolonię mieszkalną – górnicy dojeżdżali do pracy z okolicznych miejscowości, gdyż teren kopalni pozostawał obszarem leśnym.

Problemy techniczne i wypadki w kopalni

Mimo początkowych sukcesów, kopalnia Bibiela od początku borykała się z poważnymi trudnościami technicznymi. Największym wyzwaniem okazała się woda podziemna, która intensywnie napływała do wyrobisk. Już w trakcie drążenia szybów konieczne było budowanie systemu odwadniającego – wydrążono długie sztolnie odwadniające (ponad 90-metrowe) oraz zainstalowano osiem pomp parowych o ogromnej wydajności. Pompy te potrafiły przepompować aż 29 m³ wody na minutę, co na tamte czasy stanowiło imponujące osiągnięcie inżynieryjne. Pomimo to, w ciągu 28 lat działalności kopalnię zalewało wielokrotnie – każdorazowo wstrzymując wydobycie i zmuszając załogę do kosztownego osuszania wyrobisk. Jak odnotowano w przekazach, woda parokrotnie przerwała normalne funkcjonowanie kopalni, jednak za każdym razem udawało się wypompować zalewisko i wznowić pracę. Problemy z wodą nie były jedynym nieszczęściem trapiącym Pasieki. Przegląd prasy górnośląskiej z przełomu XIX i XX w. ujawnia serię wypadków i katastrof na kopalni :

  • Zapadlisko z 1899 roku: W styczniu 1899 r. doszło do nagłego zapadnięcia się gruntu na powierzchni, tworząc lej o powierzchni ok. 60 m². W zapadlisko wpadł wóz z urobkiem ciągnięty przez dwa konie. Woźnica cudem zdołał uciec, ale zwierzęta niestety utonęły w gruzowisku. To zdarzenie ukazało, jak niebezpieczna była eksploatacja płytko zalegających pokładów – pustki po wybieranej rudzie mogły powodować osiadanie terenu.
  • Wypadek górniczy w 1913 roku: W marcu 1913 r. podczas tzw. „rabowania filara” (tj. wybierania pozostawionych filarów rudy) doszło do oberwania stropu chodnika podziemnego. Pięciu górników zostało zasypanych. Trzech zdołało samodzielnie wydostać się na powierzchnię, lecz dwóch górników poniosło śmierć pod zwałami urobku – mimo podjętej natychmiast akcji ratunkowej wydobyto ich martwych.
  • Niskie płace i strajki: Kopalnia zapewniała utrzymanie setkom rodzin, jednak warunki pracy i płacy budziły niezadowolenie. Górnicy skarżyli się na bardzo niskie zarobki – około 2–3 marek dziennie, co było sumą niższą niż na innych kopalniach Górnego Śląska. Dodatkowo pracownicy kopalni Bibiela nie otrzymywali dodatków w naturze (np. darmowego węgla na opał), które gdzie indziej były normą. Powodowało to spory z kierownictwem i wybuchy strajków domagających się poprawy płac oraz warunków bytowych załogi. Ówczesna prasa przytaczała listy robotników, w których podpisujący się jako “Bibielski” górnik pisał: „Na kopalni pod Bibielą zarabiamy najmniej ze wszystkimi innymi kopalniami na Górnym Śląsku… Jak tu wyżyć przy tak ogromnej drożyźnie?”. Konflikty te pokazują napięcia społeczne towarzyszące intensywnej industrializacji regionu.

Wymienione wydarzenia świadczą, że działalność górnicza na Pasiekach wiązała się zarówno z postępem gospodarczym, jak i z poważnym ryzykiem oraz kosztami społecznymi. Wszystkie te trudności zapowiadały nadchodzącą wielką katastrofę, która ostatecznie położy kres istnieniu kopalni.

Katastrofa wodna w 1917 roku i likwidacja kopalni

Najważniejszym i zarazem najtragiczniejszym wydarzeniem w historii Pasiek była katastrofa górnicza z 17 czerwca 1917 roku. Tego dnia doszło do gwałtownego i niekontrolowanego zalania kopalni przez masy wody podziemnej. Jak relacjonuje tarnogórski kronikarz Jan Nowak, który opisał to zdarzenie w „Kronice miasta i powiatu Tarnowskie Góry”, przed godziną 11:00 zauważono intensywniejszy napływ wody w jednej ze sztolni, jednak potężne pompy parowe początkowo nadążały z jej usuwaniem. Nic nie zapowiadało zbliżającej się tragedii – górnicy kończyli właśnie szychtę, licząc że sytuacja jest opanowana. Nagle, około godziny 13:50, w kopalnianych chodnikach rozległ się ogłuszający huk i szum wody. Ściany wyrobisk zaczęły pękać, stropy upadać, a przez wyrwy z ogromną siłą wtargnął potok wody, błyskawicznie zalewając chodniki. W ciągu zaledwie dwóch godzin wszystkie podziemne korytarze wraz z maszynami i sprzętem górniczym znalazły się pod wodą. Szczęśliwym zrządzeniem losu, żaden z górników nie zginął – załoga zdołała uciec na powierzchnię w ostatniej chwili, korzystając z pochyłych szybów (dzięki którym ewakuacja była możliwa bez wind). Katastrofa ta całkowicie zatrzymała wydobycie. Utracono nie tylko bieżący urobek, ale i kosztowną infrastrukturę podziemną – pompy, maszyny górnicze, kolejkę dojazdową – wszystko zostało zatopione i zrujnowane przez żywioł.

Skala zniszczeń przekroczyła wcześniejsze incydenty zalewów. Mieszkańcy okolicy, wstrząśnięci żywiołem, próbowali znaleźć przyczynę tak nagłego kataklizmu. „Ludzie twierdzili, że to była kara boska” – zapisał Jan Nowak, odnotowując ludowe przekonanie, iż powódź stanowiła karę za śmiałe górnicze ingerencje w ziemię. Faktyczny powód katastrofy wyjaśnił się dopiero po latach. Okazało się, że wyrobiska kopalni Bibiela znajdowały się w bezpośrednim sąsiedztwie olbrzymiego zbiornika wód podziemnych – tzw. Głównego Zbiornika Wód Podziemnych Lubliniec-Myszków, rozciągającego się na powierzchni około 2100 km². Innymi słowy, górnicy drążąc chodniki „napoczęli” naturalny gigantyczny rezerwuar wód podziemnych, a tamtego feralnego dnia nastąpiło jego przebicie lub gwałtowny upust, którego żadna ówczesna technika nie była w stanie powstrzymać.

Po zalaniu kopalni w czerwcu 1917 r. podjęto próby ratowania sytuacji. Już w kilka miesięcy po katastrofie sprowadzono z Gliwic nowe, wydajniejsze pompy parowe i elektryczne, usiłując osuszyć zalane wyrobiska. Udało się jednak jedynie nieznacznie obniżyć poziom wody – skala napływu przerastała możliwości techniczne tamtej epoki. Według prasy z maja 1918 r., spółka akcyjna zarządzająca kopalnią (miała siedzibę w Gliwicach) oświadczyła, że nie będzie podejmować odwodnienia kopalni i wstrzymuje wydobycie na czas nieokreślony. Ostatecznie, zarówno kopalnia Bibiela, jak i Szczęście Flory zostały trwale zamknięte. Pod ziemią pozostały ogromne zasoby – szacowano, że aż 2/3 bogatych pokładów rudy żelaza nigdy nie zostało wydobyte. Z perspektywy ekonomicznej była to ogromna strata (jak pisały gazety, w otchłani wód przepadł wielomilionowy majątek), jednak względy bezpieczeństwa i brak realnych szans na skuteczne odwodnienie przesądziły o losie kopalni.

Katastrofa z 1917 roku zakończyła pewną erę w historii Pasiek. 700 górników straciło pracę z dnia na dzień, a gwar industrialnego ośrodka ustąpił miejsca ciszy lasu. Okoliczni mieszkańcy na długo zapamiętali potęgę żywiołu – miejsce to obrosło legendami i przestrogami. Przez następne lata sporadycznie powracano do pomysłu reanimacji kopalni, lecz każdorazowo szybko rezygnowano, uświadamiając sobie bliskość olbrzymiego zbiornika wód podziemnych. W ten sposób skończyła się krótka, lecz intensywna historia górnictwa na Pasiekach.

Zmiany społeczno-gospodarcze w regionie na przestrzeni lat

Zamknięcie kopalni Bibiela w 1917 r. silnie wpłynęło na sytuację społeczno-gospodarczą okolicy. Utrata kilkuset miejsc pracy podczas trwania I wojny światowej (1914–1918) pogłębiła trudności bytowe lokalnej ludności. Wielu byłych górników z Pasiek musiało szukać zatrudnienia w innych kopalniach regionu (np. w kopalniach rud cynku i ołowiu w Tarnowskich Górach czy w przemyśle hutniczym) albo wrócić do rolnictwa. Dla samego Miasteczka Śląskiego i okolicznych wsi (Żyglina, Bibieli, Żyglinka) był to okres stagnacji – z jednej strony zakończyła się epoka intensywnego rozwoju związanego z kopalnią, z drugiej strony region został podzielony granicą państw po 1922 r., co utrudniało handel i komunikację ze Śląskiem pozostającym w Niemczech. Pasieki, jako teren poprzemysłowy, pozostały praktycznie bezludne; natura stopniowo odzyskiwała zalane wyrobiska i opanowane lasy.

W okresie międzywojennym (1918–1939) Pasieki nie doczekały się ponownej industrializacji. Teren formalnie należał do gminy Żyglin i był wykorzystywany głównie gospodarczo przez Lasy Państwowe oraz jako rezerwuar wody w zalanych wyrobiskach. Po II wojnie światowej, gdy cały Śląsk znalazł się w granicach Polski, nastąpiły istotne zmiany gospodarcze w skali regionu. Władze, dysponując informacjami o ogromnych zasobach wód podziemnych pod Pasiekami, postanowiły je wykorzystać na potrzeby komunalne. Już w 1955 roku na terenie dawnej kopalni Bibiela zbudowano stację pomp i uzdatniania wody. Instalacja ta do dziś zaopatruje w wodę pobliskie miasta – m.in. Tarnowskie Góry – oraz część Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego (GOP). Paradoksalnie więc, to co niegdyś było przekleństwem kopalni (nadmiar wody), stało się później cennym zasobem dla regionu. Wykorzystanie ujęcia wody w Pasiekach wpisuje się w szerszy kontekst historii Tarnowskich Gór, słynących z systemów odwadniania kopalń kruszców – tamtejsze podziemia wpisano nawet na Listę UNESCO, a wody kopalniane stały się lokalnym skarbem.

Kolejnym znaczącym elementem zmian gospodarczych było uprzemysłowienie okolic Miasteczka Śląskiego w drugiej połowie XX wieku, choć nie dotyczyło ono samych Pasiek. W 1967 roku uruchomiono w Miasteczku Śląskim dużą Hutę Cynku (obecnie Huta Cynku „Miasteczko Śląskie”), co skierowało profil gospodarczy miasta ku przemysłowi metalurgicznemu. Huta ta stała się głównym pracodawcą w okolicy i jednym z większych zakładów cynkowych w Polsce. Niestety, jej działalność początkowo wiązała się z poważnym zanieczyszczeniem środowiska. Dopiero pod koniec XX wieku huta zlikwidowała najbardziej uciążliwe wydziały i unowocześniła technologię, znacząco ograniczając emisje zanieczyszczeń. Dzięki temu zmniejszono obszar degradacji środowiska wokół huty. Dla Pasiek te przemiany oznaczały, że większy nacisk położono na ochronę przyrody i zrównoważone wykorzystanie terenu, jako przeciwwagi dla industrializacji zachodzącej kilka kilometrów dalej.

Podsumowując, w ciągu ostatnich 150 lat region Pasiek przeszedł transformację od prastarego boru bartnego, przez intensywny epizod górniczy i późniejszą stagnację, po współczesne czasy, gdy łączy funkcje przyrodnicze (rezerwat w miejscu dawnej kopalni) i gospodarcze (ujęcie wody pitnej dla przemysłu i ludności). Społeczność lokalna zyskała nowe miejsca pracy w pobliskim przemyśle (hucie), ale jednocześnie zrozumiała wartość swoich lasów i odbudowanej przyrody Pasiek, co znalazło wyraz w utworzeniu specjalnej strefy chronionej.

Współczesność – przyroda i turystyka na Pasiekach

Po dziesięcioleciach od zakończenia eksploatacji górniczej Pasieki stały się miejscem, gdzie dominuje natura i rekreacja. Na terenach dawnej kopalni utworzono oficjalnie Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy „Pasieki” o powierzchni ok. 32 hektarów (powołany uchwałą w 2001 r.). Celem jego ustanowienia jest ochrona unikatowego połączenia przyrody i pozostałości poprzemysłowych. Pasieki współcześnie to malowniczy kompleks leśny poprzecinany ścieżkami, stawami i nasypami dawnych torowisk. Największą atrakcją obszaru są tzw. „kolorowe jeziorka” – niewielkie stawy powstałe w zalanych wyrobiskach pokopalnianych. Zawdzięczają one swoją nazwę niezwykłym barwom wody: w zależności od zbiornika i pory roku woda może przybierać odcienie turkusowe, zielonkawe, pomarańczowo-rdzawe, a nawet czerwonawe, co jest efektem rozpuszczania się związków żelaza i innych metali w podłożu. Barwy bywają najlepiej widoczne przy słonecznej pogodzie, gdy promienie światła wydobywają kolory osadów na dnie stawów. Jeziorka są otoczone wysokimi sosnami i brzozami; ich tafle odbijają zieleń lasu, tworząc bajkowy krajobraz porównywany niekiedy do słynnych Kolorowych Jeziorek w Rudawach Janowickich czy antropogenicznych jeziorek pokopalnianych na Łuku Mużakowa. Co ważne, cały ten teren – zarówno stawy, jak i ruiny – znajduje się pod ochroną w ramach wspomnianego zespołu przyrodniczo-krajobrazowego, co ma zapobiec dewastacji i zachować jego walory dla przyszłych pokoleń.

Pasieki są dziś popularnym celem wycieczek dla mieszkańców regionu szukających odpoczynku na łonie natury. Przez teren prowadzi kilka oznakowanych szlaków turystycznych i ścieżek dydaktycznych. Jednym z nich jest żółty szlak rowerowy „Leśno Rajza” (Leśna Podróż), biegnący od centrum Miasteczka Śląskiego przez ulicę Szyndros i las Pasieki. Innym jest pętla piesza (oznaczona kolorem pomarańczowym) wokół głównych stawów. Przy wejściach do kompleksu (np. od strony Bibieli czy Mieczyska) ustawiono tablice informacyjne z mapami i opisem historii kopalni. Turystów wita również drewniana wiata służąca jako miejsce odpoczynku i schronienia przed deszczem. Cała trasa po Pasiekach nie jest długa – spacer od parkingu leśnego do głównych atrakcji to ok. 2–3 km – ale obfituje w ciekawe widoki i pomniki przyrody. Można tu spotkać rzadkie gatunki roślin lub zwierząt związane z biotopami wodno-leśnymi (np. płazy w stawach, ptaki drapieżne krążące nad lasem). Dzięki odizolowaniu od szosy i miejskiego zgiełku Pasieki zachowały dziki, naturalny charakter – znane są głównie lokalnym entuzjastom przyrody, choć coraz częściej pojawiają się w przewodnikach turystycznych jako „miejsce z klimatem”.

Stan zachowania dawnej infrastruktury kopalnianej

Pozostałości żelbetowych konstrukcji dawnej kopalni „Bibiela” ukryte w gęstym lesie Pasiek. Na obszarze Pasiek do dziś można odnaleźć ślady infrastruktury górniczej sprzed ponad 100 lat. Choć natura w dużej mierze pochłonęła dzieło rąk ludzkich, uważny obserwator dostrzeże ruiny zabudowań kopalnianych – mury fundamentowe i fragmenty ścian budynków, które niegdyś pełniły funkcje administracyjne czy techniczne (np. pozostałości łaźni górniczej, warsztatów czy magazynów). Betonowe i murowane elementy porastają dziś mchy i młode drzewa, a część obiektów jest trudna do odróżnienia od naturalnych pagórków, będąc niemal całkowicie zarośnięta. Najbardziej widoczne są masywne betonowe podstawy konstrukcji szybowych i zbiorników – ich geometryczne kształty wyraźnie odcinają się od organicznych form lasu. Szyby kopalniane zostały po zalaniu zabezpieczone lub zawaliły się; nie ma już odkrytych wejść do podziemi, co jednak nie umniejsza ostrożności, jaką powinni zachować zwiedzający (podłoże miejscami jest nierówne, a grunt może być nasiąknięty wodą).

Jeden z zalanych stawów pokopalnianych – tzw. „kolorowe jeziorko” na Pasiekach, powstałe w miejscu wyrobiska. Martwe pnie drzew świadczą o podniesieniu się wód gruntowych. Najbardziej charakterystyczną pamiątką po kopalni są wspomniane zalane wyrobiska, dziś tworzące ciąg stawów. Ich układ i kształt zdradzają sztuczne pochodzenie – brzegi są nieregularne, a w tafli wody sterczą pnie drzew, które niegdyś rosły na suchym gruncie, a zginęły po jego zalaniu. Niektóre stawy wypełniły dawne zapadliska terenu (np. lej z 1899 r.), inne powstały nad zalanymi chodnikami. Kolor wody, miejscami brunatno-czerwony, indziej zielonkawy, przypomina o mineralnym składzie gruntu bogatego w rudy żelaza. Brzegi porastają trzciny i turzyce, a na płytszych odcinkach wyrosły nawet brzozy – przyroda zintegrowała te antropogeniczne zbiorniki w lokalny ekosystem. Wokół stawów zachowały się fragmenty nasypów kolejki wąskotorowej, którą wywożono urobek – obecnie służą one za ścieżki spacerowe. Można również natknąć się na resztki elementów metalowych: kawałki szyn, zardzewiałe obręcze czy śruby, które czasem wyłaniają się z ziemi (większość jednak została zapewne złomowana w latach powojennych).

Stan zachowania infrastruktury kopalnianej Pasiek jest typowy dla tzw. „industrialnych ruin”: brak tu efektownych budowli, ale w krajobrazie widać wyraźne ślady dawnej działalności człowieka. Miejsce to nie zostało nigdy poddane rekultywacji przemysłowej na dużą skalę, dzięki czemu stanowi żywe muzeum pod otwartym niebem, gdzie historia miesza się z przyrodą. Lokalna społeczność i władze dbają, by pozostałości te ocalały od całkowitego zniszczenia – stąd objęcie ich ochroną prawną oraz działania edukacyjne (tablice informacyjne przypominające historię kopalni). Pasieki są przykładem, jak poprzemysłowe dziedzictwo można włączyć w krajobraz kulturowo-przyrodniczy regionu, tworząc wartościową przestrzeń zarówno dla badaczy historii i miłośników industrialnych zabytków, jak i dla amatorów przyrody szukających ciszy i unikatowych widoków.

Źródła

Powyższe źródła stanowią bogaty materiał faktograficzny do dalszych badań i mogą posłużyć jako podstawa do stworzenia pełnej monografii Pasiek, łączącej aspekt historyczny, społeczny i przyrodniczy tego unikalnego miejsca na Górnym Śląsku.

Zatopiona kopalnia i jej leśne otoczenie jest miejscem magicznym

Opublikowano Miejsca | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Loving Oakville

Soft morning light filters through oak leaves, casting dancing shadows on white walls along a quiet Oakville street. The architecture has a gentle charm – cottage-like houses with stone-trimmed doorways and tidy gardens exude timeless warmth. Strolling past these homes, you feel the embrace of a town that has grown with grace. In early autumn, a golden hue seeps into the greenery, hinting at colors to come and lending the scene a nostalgic tenderness.

Down by the lakeside, the world seems to slow to the rhythm of lapping waves. A red-and-white lighthouse stands guard at the end of a pier, its reflection shimmering on the blue waters of Lake Ontario. Nearby, a single sailboat glides effortlessly, its white sail catching the afternoon sun. Couples and families wander along the dock, basking in the serenity of a lakeshore afternoon – a gentle reminder of life’s simple pleasures by the water.

Further along the harbor, a quaint boathouse and marina office sit by the rocky shore, flying the Canadian flag in the breeze. The scene is intimate and inviting: a small wooden structure painted in pale blue and white, boats resting on lifts, and lush trees rising just beyond. Here, the community spirit comes alive in friendly waves and morning chats. The harmony between town and nature is palpable as manicured lawns meet the open water, forming a peaceful nook where the day unfolds.

At the town’s marina, a forest of sailboat masts sways gently against the sky as dozens of boats bob in unison along wooden docks, their hulls painted in cheerful hues. Beyond the masts, Oakville’s downtown buildings peek between green canopies, blending modern life with a nautical soul. The air carries the sound of clinking ropes and sailors’ laughter. A lively yet tranquil tableau – a harbor alive with activity but governed by the lake’s unhurried pace.

From Oakville’s shore, Toronto’s skyline is a distant silhouette across the water – a reminder of the bustling city beyond. Yet here, by gentle waves and sunlit docks, one feels a world apart. That distant skyline only heightens Oakville’s charm – a small town content in its own rhythm, the big city’s glow a mere backdrop. In these moments, loving Oakville comes as naturally as breathing – a quiet, enduring affection for a place where every view feels like home, accompanied by a profound sense of belonging.

Opublikowano Miejsca | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Impresje z Toronto

Toronto budzi się o poranku nad brzegiem ogromnego jeziora, a jego strzeliste wieżowce witają dzień szklistym blaskiem. Niebieskie niebo przegląda się w fasadach ze stali i szkła, które wyrastają z ziemi niczym nowoczesny las drapaczy chmur. U stóp tych kolosów tętni życie – ludzie w pośpiechu przekraczają ulice, ginąc w cieniu architektonicznych gigantów, podczas gdy w oddali słychać echo syren statków i szum miasta rozpoczynającego kolejny dzień.

W samym sercu tej metropolii pulsującej energią kryją się spokojne zakątki natury. Na zielonych wyspach i parkowych skwerach czas płynie wolniej. Z wybrzeża Wysp Torontońskich roztacza się panorama miasta – las wieżowców rysuje się na horyzoncie, a ponad nim smukła sylwetka CN Tower przebija chmury. Kilka kolorowych drewnianych krzeseł ustawionych frontem do wody czeka na obserwatorów – puste, a jednak zapraszające, by przysiąść i zapatrzyć się w dal. Tu nowoczesność spotyka się z naturą: stalowe konstrukcje miasta odbijają się w spokojnej tafli jeziora, a zielone korony drzew ramują widok na tętniące życiem centrum. Słychać śmiech dzieci bawiących się na trawie i cichy szept wiatru niosący zapach wody.

Po południu światło słoneczne ociepla beton i szkło, wydobywając z nich nowe odcienie. Na nabrzeżu spacerują mieszkańcy i turyści, mijając białe żagle jachtów i stateczki wycieczkowe sunące leniwie po zatoce. Wysoko nad głowami samolot z pobliskiego lotniska rysuje smugę na niebie, przypominając, że Toronto to nieustannie ruchliwy węzeł świata. Miejska przystań żyje swoim rytmem: na tle ogromnej kopuły stadionu Rogers Centre przepływa niewielki prom, a w oddali majaczy sylwetka starego statku wycieczkowego – echo historii w nowoczesnej scenerii.

Kiedy nadchodzi wieczór, miasto zanurza się w złocistym blasku zachodzącego słońca. Niebo nad Toronto płonie pomarańczem i różem, malując dramatyczne obrazy chmur tuż nad linią wieżowców. Smukła wieża CN Tower staje się ciemnym konturem na tle rozświetlonych obłoków, jak strażnik miasta obserwujący zmierzch. W wodach jeziora migoczą odbicia — to pierwsze światła zapalające się w oknach biurowców i latarniach wzdłuż nabrzeża. W tej chwili ciszy przed nocą czuć prawdziwą duszę Toronto: metropolii pełnej kontrastów, gdzie zgiełk dnia ustępuje miejsca wieczornej zadumie. To miasto, które łączy w sobie pulsującą energię i spokojną naturę, oświetlone tysiącem barw i odcieni – żywy organizm, który nieustannie się zmienia, a jednocześnie zaprasza, by zatrzymać się na moment i zachwycić się jego pięknem.

Impressions of Toronto

Toronto awakens by the shore of a vast lake, its towering skyscrapers greeting the day with glassy brilliance. The blue sky reflects vividly in façades of steel and glass, which rise from the earth like a modern forest of skyscrapers. At the feet of these giants, life pulses steadily—people rush across intersections, vanishing into the shadows cast by these architectural colossi, while in the distance, echoes of ship horns mingle with the constant hum of the city starting another day.

Yet at the heart of this energetic metropolis lie quiet pockets of nature. On green islands and park squares, time moves more gently. From the shores of the Toronto Islands spreads a stunning panorama—the city’s forest of skyscrapers etched clearly against the horizon, with the slender silhouette of the CN Tower piercing through the clouds. A few colorful wooden chairs face the water, empty yet inviting, silently encouraging you to pause and gaze out thoughtfully. Here, modernity harmonizes gracefully with nature: steel and glass cityscapes mirror themselves in the tranquil lake waters, framed gently by the leafy crowns of trees. Children’s laughter drifts across the grassy fields, carried softly on a breeze infused with the scent of the lake.

As afternoon arrives, sunlight warms the concrete and glass surfaces, revealing fresh hues. Along the waterfront, residents and tourists stroll past white sails and small tour boats gliding lazily through the bay. High above, a helicopter or plane from the nearby airport trails a thin line across the sky, reminding us that Toronto is ever a bustling hub. Life along the city’s docks moves at its own pace: against the massive dome of the Rogers Centre stadium, a small ferry cruises gently, and in the distance, the silhouette of an old tour boat evokes whispers of history amidst a modern scene.

When evening approaches, Toronto plunges into the golden glow of the setting sun. The sky ignites in shades of orange and pink, painting dramatic cloudscapes just above the skyscrapers. The elegant CN Tower becomes a dark silhouette against illuminated clouds, standing guard over the city as dusk descends. In the lake’s calm waters, lights shimmer—the first glow from office windows and streetlamps along the waterfront. In this moment of quiet before nightfall, the city’s soul reveals itself: a metropolis of contrasts, where the day’s bustle gives way to tranquil reflection. Toronto is a city where vibrant energy coexists peacefully with nature, illuminated in a thousand hues—a living organism constantly changing, yet always inviting us to pause and marvel at its beauty.

Opublikowano Miejsca | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Świat z lotu ptaka

Czytaj dalej
Opublikowano Miejsca | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Z wizytą w tynieckim opactwie i jego okolicach (Visiting Tyniec Abbey and its surroundings)

Średniowieczne Opactwo Benedyktynów w Tyńcu stoi od lat, majestatycznie rozpostarte, na szczycie wapiennego wzgórza, u którego podnóża płynie Wisła. Kto choć raz tu zawitał, będzie pewnie wielokrotnie wracał, kiedy tylko zdarzy się ku temu sposobność. Ma zagwarantowane, że tu zawsze znajdzie coś, co w czasach gorączkowego pośpiechu stało się niestety luksusem – magiczny spokój sprzyjający odpoczynkowi i ‘pozbieraniu myśli’. Atmosfera spokoju, obok pięknych widoków,  jest nieodłącznym atrybutem tego miejsca. By się o tym przekonać, starczy usiąść na chwilę w półmroku krużganków lub choćby przycupnąć na ławeczce na dziedzińcu klasztornym, albo po prostu zatrzymać się na chwilę, w klasztorze lub gdziekolwiek w jego przepięknej okolicy, puścić cugle wyobraźni i chłonąć piękno tego miejsca całym sobą, wszystkimi swoimi zmysłami.

foto-001

Lecz, choć sam klasztor jest wart uwagi i niejednej wizyty, to jego malownicze okolice także działają niczym magnes, przyciągając entuzjastów długich spacerów, biegania i jazdy na rowerku. Lepsze miejsca, sprzyjające tego typu aktywnościom, trudno gdziekolwiek znaleźć. Mam tu na myśli nie tylko miejscowość Tyniec, ale jej bliższe lub dalsze okolice, a w szczególności wspaniałe, porośnięte lasami liściastymi Podgórki Tynieckie – kolorowe, pachnące, pełne ścieżek i wapiennych wzgórz z polankami widokowymi na Kraków i okolice. Czytaj dalej

Opublikowano Miejsca | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Vivaldi w Tarnowie (Vivaldi in Tarnów)

The film was prepared on the basis of the material which was used as a visual layer for the concert of Tarnów Chamber Orchestra. The concert took place on September 7, 2014 in the Hall of Mirrors in Tarnów.
——-
Zapraszam Was do oglądnięcia filmu „Vivaldi w Tarnowie”, który został przeze mnie przygotowany jako oprawa multimedialna koncertu Tarnowskiej Orkiestry Kameralnej pod dyrekcją Pawła Wajraka. Koncert odbył się 7 września 2014 roku w Sali Lustrzanej w Tarnowie.

Właściwie to, co chcę pokazać, jest skróconą wersją oryginału. Oryginalny film trwa tyle samo czasu, co koncert, czyli niemal godzinę, więc pewnie byłby problem z udostępnieniem go w pełnej formie w Internecie.

Część wykorzystanego materiału fotograficznego nie jest mojego autorstwa, ale użyłem go za wiedzą i zgodą Autorów (Krzysztof Gzyl i Paweł Topolski), którym serdecznie za to dziękuję.

Opublikowano Uncategorized | Dodaj komentarz

Magiczne miejsca w Starym Krakowie (Magical places in the Old Cracow) – Collegium Maius – Jagiellonian University in Cracow

W Krakowie na każdym kroku można natknąć się na interesujące miejsca. Każde z nich ma swój unikalny klimat, który dodatkowo zmienia się w zależności od pory roku, dnia, pogody, innych okoliczności, a także – oczywiście – nastroju obserwatora. Dlatego warto odwiedzać Stare Miasto tak często, jak to możliwe, ponieważ za każdym razem ukazuje ono swoje inne, nieznane dotąd oblicze, czasem wręcz tajemnicze. Szczególnie lubię jedno z takich miejsc, emanujące magią. Ilekroć tam jestem, doświadczam czegoś nowego, ale zawsze przyjemnego.
—-
In Krakow, you can stumble upon interesting places at every turn. Each of them has its own unique atmosphere, which additionally changes depending on the season, time of day, weather, other circumstances, and – of course – the observer’s mood. That’s why it’s worth visiting the Old Town as often as possible, because each time it reveals a different, previously unknown face, sometimes even mysterious. I especially like one of these places, radiating magic. Whenever I’m there, I experience something new, but always pleasant.

Czytaj dalej

Opublikowano Miejsca | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz

Pocztówki ze starego Krakowa (The postcards from Old Cracow)

Witajcie w magicznym labiryncie czasu, gdzie każdy kamień szepcze historię…

Kraków – miasto, które jak żadne inne, tka opowieść z wąskich brukowanych uliczek, gotyckich wież i zaklętych w kamieniu legend. Gdy przemierzacie z nami Rynek Główny, wsłuchajcie się w hejnał z Bazyliki Mariackiej, płynący przez wieki, niczym strażnik pamięci. W cieniu Sukiennic, gdzie dawni kupcy wymieniali się orientem i zachodem, dziś wirują kolory letnich festiwali i zimowych targów.

A może zawędrujecie ku Wawelowi? Tu, gdzie smocza jama łączy mity z królewskimi kronikami, a Wisła płynie leniwie, niosąc w sobie odbicie zamkowych murów. W Kazimierzu zaś, gdzie duch dawnych sztetlów przeplata się z tętniącą życiem współczesnością, kawiarnie pachną świeżo mieloną kawą, a mury synagog skrywają tysiące niedopowiedzianych historii.

Spacerując Plantami, podążajcie śladem jesiennego listowia lub wiosennych kwiatów – Kraków nigdy nie jest ten sam, a jednak zawsze pozostaje wierny swej duszy. Gdy zmierzch otula miasto złotem i szarością, latarnie rozpalają się jak strażnicy nocy, a na Rynku rozbrzmiewa echo kroków przechodniów, łączących przeszłość z teraźniejszością.

Zapraszamy Was na podróż przez kadry, które uchwyciły więcej niż kształty – uczuciowy portret miasta, gdzie historia nie milknie, a współczesność tańczy z nią w delikatnym rytmie.

cracow_024 —–

Step into a magical labyrinth of time, where every stone whispers a story…

Kraków—a city like no other, weaving tales from its cobbled alleyways, Gothic spires, and legends etched in stone. As you wander Main Market Square with us, listen for the St. Mary’s Trumpet Call, echoing through the centuries like a guardian of memory. Beneath the shadow of Cloth Hall, where merchants once traded goods from East and West, the colors of summer festivals and winter markets now dance.

Perhaps you’ll drift toward Wawel Hill? Here, where the dragon’s den meets royal chronicles, the Vistula flows lazily, mirroring the castle walls. And in Kazimierz, where the spirit of old shtetls blends with modern vibrancy, cafés smell of freshly ground coffee, while synagogue walls hold thousands of untold stories.

Strolling along Planty Park, follow the trail of autumn leaves or spring blossoms—Kraków is never the same, yet always true to its soul. As dusk wraps the city in gold and gray, lanterns flicker to life like sentinels of the night, and the Square hums with the footsteps of passersby, stitching past and present together.

Join us on a journey through frames that capture more than shapes—an emotional portrait of a city where history never fades, and the present sways to its timeless rhythm. Czytaj dalej

Opublikowano Miejsca, Uncategorized | Otagowano , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , , | Dodaj komentarz