Jurajskie warownie Mirów i Bobolice to dwa średniowieczne zamki położone w niewielkiej odległości od siebie, na malowniczych wapiennych wzgórzach Wyżyny Krakowsko-Częstochowskiej. Dzieli je zaledwie kilkukilometrowy grzbiet skalny (tzw. Grzęda Mirowska), co przekłada się na niespełna półgodzinny spacer pomiędzy ruinami Mirowa a odbudowaną twierdzą w Bobolicach. Ich bliskość geograficzna idzie w parze ze splecionymi wątkami historycznymi – oba powstały w połowie XIV wieku z inicjatywy króla Kazimierza III Wielkiego jako część systemu obronnego Orlich Gniazd strzegącego południowej granicy Królestwa Polskiego. Dzieje obu zamków są podobne: po okresie świetności pod rządami możnych rodów, warownie były najeżdżane i niszczone podczas wojen (m.in. w XVII wieku w czasie najazdów szwedzkich) i popadały w ruinę. Łączą je także wspólne legendy – ludowe podania opowiadają o podziemnym tunelu, który miał łączyć Mirów z Bobolicami oraz o losach dwóch braci zakochanych w tej samej kobiecie, co doprowadziło do bratobójczej tragedii. Dziś oba zamki stanowią ważne atrakcje na turystycznym Szlaku Orlich Gniazd i element dziedzictwa kulturowego Polski – zamek w Bobolicach został zrekonstruowany i udostępniony zwiedzającym, zaś ruiny Mirowa są zabezpieczane z myślą o częściowej odbudowie i ochronie dla przyszłych pokoleń.
Zamek Mirów
Tło historyczne
Zamek w Mirowie powstał w czasach Kazimierza Wielkiego, około połowy XIV wieku. Początkowo istniał tu prawdopodobnie drewniano-ziemny gródek obronny strzegący granic Małopolski przed najazdami czeskimi. Król polecił wzniesienie murowanej strażnicy, która podporządkowana była pobliskiemu zamkowi w Bobolicach – razem z nim Mirów tworzył ogniwo łańcucha obronnego Orlich Gniazd rozlokowanych na wapiennych skałach Jury. Niebawem warownia przeszła w ręce możnego rodu Lisów z Koziegłów, którzy rozpoczęli jej rozbudowę z niewielkiej strażnicy do rozmiarów rycerskiego zamku. W 1370 r. król Polski Ludwik Węgierski nadał Mirów (wraz z Bobolicami) swojemu krewniakowi, księciu Władysławowi Opolczykowi, lecz z powodu jego nielojalnej polityki zamek został mu wkrótce odebrany – w 1396 r. król Władysław Jagiełło przywrócił Mirów Koronie. Przez XV wiek warownia często zmieniała właścicieli: zarządzali nią m.in. przedstawiciele rodu Koziegłowskich (Krystyn z Koziegłów i jego potomkowie) oraz Jan Hińcza z Rogowa. W 1489 r. zamek nabyła rodzina Myszkowskich herbu Jastrzębiec. Za rządów Myszkowskich Mirów osiągnął swój największy rozkwit – podnieśli oni mury zamkowe o dodatkowe kondygnacje i dobudowali wieżę mieszkalną, adaptując średniowieczną strażnicę do potrzeb rezydencji.

W burzliwym roku 1587 zamek został przejściowo zajęty przez wojska arcyksięcia Maksymiliana Habsburga, pretendenta do polskiej korony, podczas jego marszu przez Małopolskę. Po tym epizodzie Mirów stopniowo stracił znaczenie militarne. W XVII stuleciu władali nim krótko jeszcze Korycińscy, a następnie ród Męcińskich. Niestety, wojny XVII wieku okazały się dla twierdzy katastrofalne – w czasie potopu szwedzkiego zamek został poważnie zniszczony. Uszkodzonych murów już nigdy w pełni nie naprawiono, a Mirów zaczął popadać w ruinę. Ostatecznie około 1787 roku został opuszczony przez ostatnich mieszkańców. Przez kolejne dekady okoliczni chłopi rozbierali walące się mury, pozyskując z nich kamień na budulec, co przyspieszyło degradację zabytku. Do początku XX wieku zamek stał już jako malownicza ruina – wiadomo, że w 1934 r. zawaliła się duża część ściany południowej.
Opis architektury
Zamek mirowski wzniesiono na szczycie skalnego wzgórza, wykorzystując naturalne ostańce wapienne jako elementy konstrukcyjne murów. Pierwotnie był to nieduży zamek strażniczy o powierzchni zaledwie ok. 270 m², z czasem jednak – dzięki kolejnym rozbudowom – rozrósł się do około 1200 m² powierzchni użytkowej. Miał on charakter nieregularny, dopasowany do rzeźby terenu: zabudowania zamkowe rozlokowano na dwóch połączonych ze sobą poziomach (górnym i dolnym), rozdzielonych wapiennymi skałami i spiętych murami obronnymi. Całość otaczał mur obwodowy z kamienia, u podnóża którego znajdowała się sucha fosa wykuta w skale. Do wnętrza warowni prowadziła brama wjazdowa na wewnętrzny dziedziniec – przypuszczalnie istniał most zwodzony przerzucony nad fosą, choć dziś świadczą o tym tylko przekazy historyczne.
W najstarszej fazie Mirów posiadał głównie funkcje obronne – składał się z wieży strażniczej i przyległych budynków mieszkalno-gospodarczych, mieszczących się na ograniczonej przestrzeni między skałami. Pod koniec XV wieku (za rządów Myszkowskich) dokonano istotnej przebudowy: wzniesiono nową, wysoką wieżę mieszkalną w południowej części zamku oraz nadbudowano istniejące zabudowania o dodatkowe kondygnacje. Dzięki temu zamek zyskał bardziej okazałą sylwetkę – wieża górowała nad resztą zabudowy, pełniąc funkcje mieszkalne i obronne jednocześnie. Mimo tych modyfikacji Mirów pozostał jednak dość niewielką warownią. Nie był to pałac magnacki, lecz typowy średniowieczny zamek jurajski – dostosowany do trudno dostępnego terenu, bardziej strażnica niż wystawna rezydencja rycerska. Do dziś zachowane ruiny ukazują zarys nieregularnego planu budowli, z fragmentami ścian zamku górnego, resztkami wieży i baszt oraz przyziemiami budynków przy dziedzińcach. Biała skała, która przenika przez mury, nadaje ruinie unikalny charakter – widać, jak architektura „zrastała się” tu z naturą.

Legendy i podania
Mirowska warownia nierozerwalnie splata się z bobolicką także na polu legend i podań. Najsłynniejsza opowieść ludowa mówi o dwóch braciach – Mirze i Bobolu, rzekomych średniowiecznych panach zamków w Mirowie i Bobolicach. Według legendy bracia ci byli do siebie bliźniaczo podobni i żyli w wielkiej zgodzie, wspólnie gromadząc niezliczone skarby z wojennych wypraw. Łupy mieli ukryć w tajemnym tunelu podziemnym, który łączył obie warownie – skarbów tych strzegła straszliwa czarownica o płonących czerwonych oczach oraz wielki czarny pies (bernardyn) będący złem wcielonym. Sielanka braci skończyła się, gdy Bobol przywiózł z wojny piękną niewiastę i pojął ją za żonę. Jego brat Mir również zakochał się w tej białogłowie i zaczął potajemnie spotykać się z nią w podziemiach. Pewnego dnia zdrada wyszła na jaw – rozsierdzony Bobol przyłapał kochanków w tunelu, zabił Mira sztyletem, a niewierną żonę kazał żywcem zamurować we wnęce pod zamkiem. Od tamtej pory duch nieszczęsnej kobiety – Biała Dama – błąka się podobno nocami po zamkowych murach Bobolic, opłakując tragiczny koniec miłości.
Inna wersja tej legendy koncentruje się na strzeżonym przez czarownicę skarbie. Głosi ona, że kto chciałby zdobyć ukryte złoto, musi wykorzystać moment sabatu czarownic (gdy wiedźma odlatuje na Łysą Górę) i uśpić piekielnego psa poczęstunkiem z pieczonego barana. Dotychczas nikomu się to nie udało – zawsze coś przeszkadza upiec barana w odpowiedniej chwili, przez co zaklęty skarb wciąż pozostaje poza ludzkim zasięgiem. Takie barwne podania od wieków pobudzają wyobraźnię okolicznych mieszkańców i turystów, dodając mirowskim ruinom aury tajemnicy. Co ciekawe, nazwy bohaterów legendy – Mir i Bobol – sugerują ludowe wytłumaczenie pochodzenia nazw zamków. W rzeczywistości jednak nazwa wsi Mirów pojawia się w źródłach dopiero w XIV w. i nie wiadomo, czy ma związek z owym mitycznym „Mirem” (możliwe, że wywodzi się po prostu od słowa „mir” czyli pokój). Niemniej legenda o braterskiej klątwie stała się integralną częścią lokalnego folkloru i obie warownie są z nią powszechnie kojarzone.

Ciekawostki
- Niepaństwowa ruina: Ciekawostką jest, że po II wojnie światowej zamek Mirów – w odróżnieniu od wielu innych opuszczonych zabytków – formalnie nie został znacjonalizowany przez państwo. Przez cały okres PRL pozostawał poza bezpośrednią kontrolą władz, niszczejąc „na własną rękę”. Dopiero w latach 90. XX w. udało się uregulować status prawny ruin. Obecnie są one własnością prywatną rodziny Laseckich, która wykupiła teren, by ratować zabytek przed zagładą. W 2006 r. nowi właściciele rozpoczęli prace zabezpieczające konstrukcję zamku, finansując badania archeologiczne i konserwatorskie.
- Plener filmowy: Malownicze ruiny Mirowa przyciągały filmowców szukających autentycznych scenerii. W 1991 roku na zamku kręcono część zdjęć do filmu „Nad rzeką, której nie ma” w reżyserii Andrzeja Barańskiego – dramatycznej opowieści o młodzieży z prowincjonalnego miasteczka. Surowe, romantyczne ujęcia ruin posłużyły tam jako tło dla filmowej historii. Również w późniejszych latach Mirów pojawiał się w produkcjach filmowych i telewizyjnych; między innymi część scen do filmu „Powidoki” (2016) Andrzeja Wajdy została zrealizowana właśnie tutaj (oraz w Bobolicach). Obecność zamku w popkulturze dodatkowo rozsławiła to miejsce.
- Raj dla wspinaczy: Pasmo wapiennych skał ciągnące się między Mirowem a Bobolicami stanowi atrakcję nie tylko historyczną, ale i sportową. Okolica słynie z doskonałych terenów do wspinaczki skalnej. Między zamkami wytyczono ponad 150 dróg wspinaczkowych o zróżnicowanych trudnościach – od łatwych (III) po bardzo trudne (VI.5+ w skali Kurtyki). Wysokość tutejszych ostańców dochodzi do 30 m, a ich urokliwe położenie wśród lasów i pól sprawia, że wspinaczka ma wyjątkową oprawę. Co ważne, skały znajdują się na terenie prywatnym, więc amatorzy tej dyscypliny muszą respektować regulamin ustalony przez właścicieli (np. wpisywać się do książki wyjść u lokalnego sołtysa). Mirowskie skały co roku przyciągają rzesze wspinaczy i miłośników aktywnej turystyki, dodając walorów temu miejscu.
Atrakcje turystyczne
Obecnie zamek w Mirowie pozostaje trwałą ruiną, zabezpieczoną przed dalszym niszczeniem i zamkniętą dla wejścia do środka. Ze względów bezpieczeństwa teren bezpośrednio przy murach został ogrodzony siatką i nie ma możliwości swobodnego zwiedzania wnętrza warowni. Turyści mogą jednak podziwiać ruiny z zewnątrz – z kilku punktów widokowych u podnóża skały rozciąga się dobry widok na poszarpane baszty i ściany dawnego zamku. Szczególnie efektownie Mirów prezentuje się w promieniach zachodzącego słońca lub zimową porą, gdy ośnieżone mury kontrastują z błękitem nieba. Popularną atrakcją jest spacer szlakiem czerwonym Orlich Gniazd z Bobolic do Mirowa (lub odwrotnie). Trasa ta wiedzie grzbietem skalnym, mijając po drodze malownicze ostańce o fantazyjnych kształtach, liczne groty i jaskinie krasowe. Przejście około 1,5–2 km odległości między zamkami zajmuje 20–30 minut, dostarczając pięknych widoków na okoliczne lasy i wzgórza.
Choć obecnie nie wejdziemy do środka ruin, przyszłość rysuje się obiecująco. Właściciele planują częściową rekonstrukcję najbardziej zagrożonych elementów zamku – m.in. odtworzenie zawalonych ścian – oraz docelowe udostępnienie obiektu dla zwiedzających. Projekt przewiduje, że w zaadaptowanych pomieszczeniach ruin powstanie niewielkie centrum obsługi turystycznej i muzeum prezentujące historię zamku i regionu. Już teraz u podnóża góry funkcjonuje sezonowy punkt z pamiątkami i tablice informacyjne opisujące dzieje Mirowa. Zwiedzający mogą również obejrzeć ekspozycję plenerową zdjęć, pokazującą stan zamku sprzed zabezpieczenia i w trakcie prac konserwatorskich – to ciekawy rzut oka na proces ratowania zabytku. Miłośnicy przyrody docenią też fakt, że wokół zamku wytyczono ścieżki edukacyjne przybliżające unikatową jurajską florę i faunę. Choć Mirów pozostaje nieco w cieniu odbudowanego zamku w Bobolicach, to autentyczność ruin i atmosfera „dotykania średniowiecza” pod gołym niebem robią na wielu odwiedzających duże wrażenie.
Znaczenie kulturowe
Zamek w Mirowie jest ważnym elementem polskiego dziedzictwa narodowego i symbolem Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Już w 1960 roku ruiny wpisano do rejestru zabytków jako obiekt podlegający ochronie konserwatorskiej. Przez lata stanowiły one wdzięczny temat dla artystów – istnieje wiele XIX-wiecznych rycin, akwarel i fotografii ukazujących romantyczną scenerię mirowskich murów na tle krajobrazu (m.in. rysunki Napoleona Ordy). W edukacji historycznej regionu zamek odgrywa istotną rolę: odwiedzają go szkolne wycieczki, a opowieści o Kazimierzu Wielkim i legendarnych braciach rozpalają wyobraźnię kolejnych pokoleń.
W ostatnich latach Mirów stał się też przykładem dyskusji na temat metod ochrony ruin. Konserwatorzy zabytków rozważają, na ile odbudowywać zamek, a na ile pozostawić go w formie trwałej ruiny. Obecne prace mają charakter kompromisowy – ruina ma być utrwalona i częściowo uzupełniona, ale bez pełnej rekonstrukcji całej budowli. Dzięki temu Mirów zachowa swój autentyczny charakter, a jednocześnie będzie bezpieczny dla zwiedzających i bardziej czytelny w odbiorze. Ten balans między „romantyczną ruiną” a „przywróceniem blasku” jest przedmiotem żywej debaty w środowisku historyków sztuki i miłośników zabytków.

Na uwagę zasługuje fakt, że za ratowanie zamków w Mirowie i Bobolicach odpowiadają prywatni inwestorzy – bracia Dariusz i Jarosław Laseccy. Ich zaangażowanie zostało docenione odznaczeniem Jarosława Laseckiego medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis w 2020 roku. Oznacza to, że wysiłek włożony w ocalenie jurajskich warowni uznano za istotny wkład w ochronę polskiego dziedzictwa. Dziś Mirów – wraz z bliźniaczym Bobolicami – jest nie tylko atrakcją turystyczną, ale i ważnym symbolem przeszłości. Oba zamki przypominają o „złotym wieku” Kazimierza Wielkiego, o burzliwych dziejach polsko-śląskiego pogranicza oraz o bogactwie legend, które wzbogacają naszą kulturę.
Zamek Bobolice
Tło historyczne
Zamek w Bobolicach (nazywany też królewskim zamkiem Bobolice) został wzniesiony około 1350 roku na rozkaz Kazimierza III Wielkiego. Podobnie jak Mirów, należał do systemu nadgranicznych twierdz strzegących południowo-zachodnich rubieży Małopolski przed zagrożeniem ze Śląska (który w XIV w. był lennem czeskim). Istnieją przekazy, że zanim powstała murowana warownia, we wsi Bobolice mógł funkcjonować wcześniejszy drewniany zameczek rycerski – ludowa legenda wspomina o kasztelanie Boboli, rycerzu z czasów Bolesława Krzywoustego, od imienia którego miałaby pochodzić nazwa zamku. Faktyczna historia udokumentowana źródłowo zaczyna się jednak w XIV w. za panowania Kazimierza Wielkiego.

Po śmierci Kazimierza (1370 r.) zamek przeszedł w ręce króla Ludwika Węgierskiego (Andegaweńskiego), który to władca chętnie rozdawał polskie warownie swoim sprzymierzeńcom. W 1370 roku Ludwik nadał Bobolice księciu Władysławowi Opolczykowi – temu samemu, który otrzymał też Mirów. Opolczyk nie zarządzał zamkiem osobiście; oddał go we władanie swojemu dworzaninowi Andrzejowi z Barlabasz (zwanemu też Andrzejem Węgrem). Ów Andrzej wsławił się jednak nie gospodarnością, a rozbójniczym procederem – wykorzystując bobolicką twierdzę jako bazę wypadową, rabował okoliczną ludność i kupców, siejąc postrach w okolicy. Jego bandyckie rządy przerwał dopiero król Władysław Jagiełło, który około 1396 r. odebrał zamek zbuntowanemu Opolczykowi i ukrócił działalność rozbójnika.

W kolejnych dziesięcioleciach Bobolice przechodziły z rąk do rąk, a częste zmiany właścicieli nie sprzyjały inwestycjom w utrzymanie twierdzy. Pewną stabilizację przyniósł dopiero koniec XV wieku – w 1486 roku królewski zamek bobolicki został nadany Mikołajowi Krezie herbu Ostoja. Ród Krezów władał zamkiem przez następne około 150 lat, czyniąc z niego swoją siedzibę rodową. Za ich czasów (XVI w.) zamek przebudowano na styl rezydencji mieszkalnej, co opisuję w sekcji o architekturze. Jednak wcześniej Bobolice doświadczyły jeszcze zawirowań historii: w 1587 r. – podobnie jak Mirów – zostały zaatakowane przez wojska arcyksięcia Maksymiliana Habsburga pretendujące do tronu Rzeczypospolitej. Zamek został zdobyty przez oddziały Maksymiliana, lecz nie na długo – wkrótce hetman Jan Zamoyski pokonał arcyksięcia, a Bobolice zostały odbite dla króla Zygmunta III Wazy.

W 1625 roku nastąpiła zmiana właściciela, która jeszcze mocniej związała losy dwóch sąsiednich twierdz. Bobolice przeszły wówczas w ręce rodziny Myszkowskich – panów na Mirowie. Myszkowscy nie rezydowali tu długo, bo już kilka dekad później sprzedali zamek lub utracili go na rzecz kolejnego rodu, Męcińskich. Niestety, burzliwe czasy wojen w drugiej połowie XVII i w XVIII wieku nie oszczędziły Bobolic. Warownia została poważnie uszkodzona podczas najazdów i stopniowo traciła znaczenie. Już w 1683 r., gdy wracający z odsieczy wiedeńskiej król Jan III Sobieski zatrzymał się w okolicy, zamek był podobno w tak złym stanie, że królewscy dworzanie woleli rozbić obóz w namiotach, niż nocować w zrujnowanych komnatach (relację tę przekazują wprawdzie tylko późniejsze opowieści i nie jest potwierdzona źródłowo). Pewne jest, że na początku XVIII w. twierdza była już mocno podupadła, a dodatkowych zniszczeń dopełniły walki czasów konfederacji barskiej oraz zaniedbania kolejnych właścicieli.

W końcu XVIII i na początku XIX wieku Bobolice były już ruiną pozbawioną dachów. Paradoksalnie, właśnie wtedy los uśmiechnął się do zamczyska – według przekazów, w jednej z piwnic natrafiono na skarb. W 1850 roku miejscowi chłopi mieli odnaleźć w podziemiach duży kufer z kosztownościami (monetami, biżuterią), co rozpaliło wyobraźnię okolicy. Wieść o znalezisku sprowadziła do Bobolic licznych poszukiwaczy przygód i łatwego bogactwa. Niestety, poszukiwacze ci wyrządzili ruinom więcej szkody niż pożytku – przez kolejne lata rozkopywali i rozbierali mury w nadziei na znalezienie kolejnych kosztowności, przez co to, co pozostało z zamku, zamieniło się w rumowisko kamieni. Ocalałe fragmenty murów traktowano jako kamieniołom; okoliczni gospodarze brali z ruin cegły i ciosy skalne do budowy domów i chlewików. Bobolice praktycznie zniknęły z krajobrazu, stając się jednym z wielu „orlich gniazd” pozostających w stanie szczątkowym.

Nowy rozdział w historii zamku rozpoczął się dopiero pod koniec XX wieku. W latach 90. trwał długi spór sądowy o prawo własności ruin – ostatecznie spadkobiercy dawnych właścicieli (rodziny Baryłów) sprzedali Bobolice prywatnym inwestorom. W 1999 roku bracia Jarosław i Dariusz Laseccy zakupili wzgórze zamkowe wraz z resztkami murów, z deklarowanym zamiarem odbudowy zamku. Rozpoczęto żmudne badania archeologiczne i architektoniczne, aby jak najdokładniej ustalić pierwotny wygląd warowni. Prace budowlane ruszyły w pierwszych latach XXI wieku. Po ponad dekadzie, we wrześniu 2011 r., nastąpiło uroczyste otwarcie zrekonstruowanego zamku w Bobolicach dla publiczności. Było to znaczące wydarzenie – jedna z jurajskich ruin „powróciła” na mapę jako kompletna budowla. Odbudowa wywołała przy tym szeroką dyskusję. Wielu entuzjastów historii chwaliło uratowanie zabytku od całkowitej zagłady, inni jednak krytykowali sposób rekonstrukcji, zarzucając inwestorom zbyt swobodne podejście do historycznej wierności i „zatarcie historii” zamku. Mimo kontrowersji Bobolice znów dumnie wznoszą się na skale, przyciągając licznych turystów i pasjonatów średniowiecza.
Opis architektury
Lokalizacja i układ: Zamek bobolicki posadowiony jest na szczycie wyniosłego, skalistego wzgórza o wysokości ok. 360 m n.p.m. Plan zamku od początku miał charakter nieregularny – architekturę dostosowano do obrysu skał, co nadało warowni niestandardowy kształt. Do budowy użyto miejscowego kamienia wapiennego, a istniejące na wzgórzu ostańce skalne wkomponowano w mury obronne. Już średniowieczne opisy wskazują, że warownia miała formę wydłużoną i poszarpaną, wynikającą z ukształtowania terenu. Główny zamek zbudowano na najwyższej części skały, natomiast u stóp od południa znajdowało się podzamcze (przedzamcze) – niewielkie zaplecze gospodarcze otoczone osobnym murem. Całość fortyfikacji otaczała sucha fosa wyżłobiona w skale, a od strony wschodniej do zamku prowadził most zwodzony przerzucony nad fosą. Za mostem wznosiła się masywna wieża bramna (początkowo drewniana, później murowana), strzegąca wjazdu na dziedziniec zewnętrzny.

Elementy obronne: Średniowieczny zamek Bobolice był dobrze przystosowany do obrony. Posiadał mur obwodowy o nieregularnym przebiegu, dopasowanym do skał oraz co najmniej dwie półokrągłe baszty (wieże obronne). Jedna baszta znajdowała się w narożniku założenia, druga zaś w linii północnego muru. Prawdopodobnie pełniły one rolę flankujących punktów oporu, z których można było ostrzeliwać przedpole zamku. W XV wieku dodano być może kolejne umocnienia – źródła wspominają o półkolistych działach obronnych (półbasztach) wzniesionych w tym okresie w celu wzmocnienia obronności. Od strony wschodniej, czyli od najbardziej dostępnego kierunku, zbudowano na przedzamczu niewielką basteję o podkowiastym kształcie (rodzaj niskiej baszty artyleryjskiej), która osłaniała bramę wjazdową. Dzięki tym wszystkim rozwiązaniom zamek stanowił trudny orzech do zgryzienia dla ewentualnych napastników.
Część mieszkalna: W obrębie murów znalazły się także budynki mieszkalne i reprezentacyjne. Główny korpus zamku (tzw. donżon) miał charakter „samorodny” – to znaczy składał się z zespołu pomieszczeń zgrupowanych wokół skały, nakrytych wspólnym dachem. Profesor Janusz Bogdanowski określił ten układ jako specyficzny rodzaj donżonu, w którym naturalna skała stanowiła integralną część konstrukcji. Wiadomo, że zamek posiadał własną kaplicę – według historyka prof. Jerzego Sperki istniała ona już na początku istnienia warowni, co było ewenementem wśród Orlich Gniazd. Kaplica ta mogła się znajdować na zamku górnym, w jednym z pomieszczeń donżonu.
Przebudowy w XVI–XVII w.: Pod rządami Krezów w XVI wieku zamek stopniowo tracił swój czysto militarny charakter na rzecz wygód mieszkalnych. Około 1560 roku dokonano istotnej modernizacji – istniejący gotycki stołp (wieżę główną) częściowo rozebrano, a jego dolne partie włączono w nowo wzniesione mury wyższych kondygnacji. Innymi słowy, nadbudowano średniowieczne ściany, tworząc dodatkowe piętro i powiększając kubaturę zamku. W rezultacie powstały nowe komnaty mieszkalne, a dawna surowa warownia przeistoczyła się w renesansową rezydencję dostosowaną do potrzeb szlacheckiej rodziny. Pomieszczenia zyskały większe okna, bardziej reprezentacyjny wystrój i zapewne ogrzewanie piecami. Zachowano jednak pewne elementy średniowieczne dla prestiżu – na przykład główny portal wejściowy pozostawiono w formie ostrołukowej (gotyckiej) jako świadectwo dawnej świetności.
Co ciekawe, mimo tej przebudowy, w XVI w. zamek nie posiadał jeszcze obecnej wysokiej wieży. Charakterystyczną, górującą nad zabudowaniami okrągłą wieżę dobudowano dopiero w XVII wieku, prawdopodobnie za czasów rodziny Fogelwederów (pochodzącej z Austrii lub Szwajcarii), którzy byli kolejnymi właścicielami Bobolic. Wieżę wzniesiono częściowo na fundamentach dawnego stołpu, nadając całemu zamkowi bryłę przypominającą klasyczne alpejskie zamki – z wyraźnie wyodrębnionym głównym budynkiem i strzelistą wieżą nad nim. W tym samym okresie poszerzono i upiększono wejście do zamku: dobudowano szerokie kamienne schody, a nad portalem powstała arkadowa loggia pełniąca funkcję ganku i balkonu honorowego. Zmieniono również zabudowę przedbramia – powstała nowa, solidna brama wjazdowa z pomieszczeniem dla straży na piętrze oraz budynek strażnicy (kordegardy) obok. Cały kompleks nabrał cech wygodnej rezydencji o reprezentacyjnym charakterze, nie tracąc przy tym swoich walorów obronnych (np. w bramie zachowano mechanizm mostu zwodzonego nad fosą). Taki stan – połączenie stylu obronnego z rezydencjonalnym – utrzymał się do czasu upadku zamku.
Rekonstrukcja XXI w.: Odbudowa zamku ukończona w 2011 roku starała się możliwie wiernie odtworzyć wygląd Bobolic z przełomu XVI i XVII wieku – czyli z okresu ich największej świetności tuż przed popadnięciem w ruinę. Zachowane fragmenty murów zostały wkomponowane w nową konstrukcję, dobudowano brakujące ściany, stropy i dachy. Rekonstruktorzy opierali się na wynikach badań archeologicznych oraz ikonografii (dawnych rysunkach i obrazach zamku). Pewne elementy mają jednak charakter hipotetyczny – na przykład część południowa zamku (gdzie nie zachowały się żadne relikty loggii wejściowej) została przykryta współczesnym dachem bez odtwarzania szczegółów, by nie tworzyć całkiem wymyślonej architektury. Większość bryły odpowiada jednak temu, co istniało w XVII w. po przebudowach. Dzisiejsze Bobolice to zatem średniej wielkości zamek z białego kamienia, złożony z dwukondygnacyjnego budynku mieszkalnego, dziedzińca i blankowanych murów obronnych. Nad całością góruje okrągła wieża nakryta stożkowym dachem, a od wschodu warowni strzeże potężna brama. Choć część użytych materiałów jest współczesna, starano się, by faktura murów i detale (np. kształty okien czy portali) oddawały historyczny charakter. Zamek robi wrażenie, jakby przeniósł się w nasze czasy wprost z epoki szlacheckiej Rzeczypospolitej.
Legendy i podania
Bobolice, podobnie jak Mirów, owiane są licznymi legendami, z których najpopularniejsze to te związane z postaciami dwóch braci i ukrytego w podziemiach skarbu. Legenda o braciach Mirze i Bobolu została już przedstawiona wyżej – dotyczy ona wspólnego losu obu zamków. Warto jednak dodać, że to właśnie z Bobolicami wiąże się motyw ukazującego się ducha Białej Damy. Według opowieści, po tragicznej śmierci Mira i zamurowaniu nieszczęsnej ukochanej, jej zjawa miała na zawsze pozostać między murami Bobolic. Do dziś niektórzy twierdzą, że w księżycowe noce można dostrzec białą, bladą postać spacerującą po zamkowym dziedzińcu lub wyglądającą z okien – ma to być duch zamordowanej kobiety, szukający ukojenia. Przez lata okoliczni mieszkańcy przekazywali historie o tajemniczych zjawiskach w ruinach – ktoś słyszał płacz kobiety dochodzący spod ziemi, ktoś inny widział cień kobiecej sylwetki na zamkowej wieży. Te relacje, choć brzmią jak bajki, dodawały dreszczyku emocji odwiedzającym dawną ruinę. Po odbudowie zamku legenda bynajmniej nie zanikła – przewodnicy chętnie opowiadają turystom o Białej Damie z Bobolic, a podczas nocnych imprez na zamku motyw ducha bywa wykorzystywany do stworzenia nastroju grozy.
Druga znana legenda bobolicka opowiada o skarbach ukrytych w tunelu łączącym zamek z Mirowem. Wersja ta eksponuje postać starej czarownicy i piekielnego psa – to oni pilnują złota i kosztowności przed śmiałkami. Podobno do skarbca można się dostać tylko wtedy, gdy wiedźma opuści swój posterunek (zlatując na sabat czarownic na Łysej Górze), a olbrzymi czarny pies zaśnie snem kamiennym po zjedzeniu ofiarnego barana. Niestety, warunek jest trudny do spełnienia – sabaty odbywają się rzadko i niespodziewanie, a upiec barana w odpowiednim momencie jak dotąd nikomu się nie udało. Legendarny tunel rzekomo ma swój początek w piwnicach Bobolic i biegnie pod ziemią aż do Mirowa. Co ciekawe, podczas prac archeologicznych faktycznie natrafiono na ślady podziemnego przejścia na dziedzińcu bobolickim, jednak nie udało się go zgłębić – być może zawaliło się ono lub nigdy nie zostało dokończone. Legendy czynią jednak swoje: wielu turystów, schodząc do lochów zamku, wypatruje ukrytych przejść i wzrokiem szuka oznak zaczarowanej ochrony skarbów.
Oprócz tych dwóch głównych podań istnieją także pomniejsze opowieści. Jedna z nich mówi o ubogiej żebraczce, która podobno została kiedyś przepędzona spod bram zamku przez okrutnego pana – wedle legendy staruszka rzuciła wtedy klątwę, po której wkrótce zamek miał zacząć chylić się ku ruinie. Inne podanie wspomina o tajemniczej „bladej kobiecie” widywanej w okolicach zamku jeszcze w latach 50. XX wieku – miała ona prosić o pomoc napotkanych ludzi, po czym znikać bez śladu (co niektórzy łączyli oczywiście z duchem Białej Damy). Takie historie, choć trudno w nie wierzyć dosłownie, świadczą o bogatej tradycji ustnej związanej z Bobolicami. Zamek przez wieki działał na ludzką wyobraźnię – jako miejsce strachu, tajemnicy, ale i nadziei (na znalezienie skarbu). Obecnie właściciele starają się pielęgnować te legendy – na zamku organizowane są okazjonalnie imprezy tematyczne, np. noce z duchami, które nawiązują do dawnych podań i pozwalają odwiedzającym poczuć klimat niesamowitości.
Ciekawostki
- Skarb w ruinach: Wspomniany wcześniej skarb z bobolickich lochów to nie tylko legenda. W XIX wieku rzeczywiście odnotowano odnalezienie kosztowności na zamku – miejscowa kronika wspomina o kufrze pełnym precjozów wydobytym spod gruzów piwnicy. Nie wiadomo, co dokładnie zawierał ów skarb (mówi się o monetach i klejnotach), ani co się z nim stało. Odkrycie to jednak stało się brzemieniem dla zamku – rozeszła się wieść, że w Bobolicach ukryto więcej bogactw, co przyciągnęło tłumy poszukiwaczy. W rezultacie ruiny zostały dosłownie przekopane i rozebrane przez amatorów skarbów, którzy liczyli na łatwy zysk. Paradoksalnie, legendarne skarby przyspieszyły dewastację zamku. Dziś odrestaurowane Bobolice również kryją pewien skarb – tyle że historyczny. W trakcie prac archeologicznych w latach 1999–2007 znaleziono tu wiele cennych artefaktów: średniowieczne groty strzał, fragmenty XV-wiecznej ceramiki, a nawet monety z czasów Jagiełły. Te znaleziska, choć nie błyszczą złotem, stanowią prawdziwy skarb wiedzy o życiu dawnych mieszkańców zamku.
- Zamek jak nowy: Reakcje na rekonstrukcję Bobolic bywały skrajne. Zwolennicy chwalili inwestycję, podkreślając, że z ruiny „wydobyto” piękny zamek – zabytek odzyskał drugie życie i znów cieszy oko, zamiast powoli zamieniać się w kupę kamieni. Przeciwnicy krytykowali, twierdząc, że „zatracono autentyczność zabytku” i stworzono budowlę będącą bardziej współczesną interpretacją niż wiernym odtworzeniem średniowiecznej warowni. Pojawiały się określenia w rodzaju „Disneyland” czy „atrapa zamku”. Inwestorzy odpierali zarzuty, wskazując na szczegółowe badania i konsultacje ze specjalistami, jakie towarzyszyły odbudowie. Dziś, ponad dekadę od zakończenia prac, emocje nieco opadły. Większość odwiedzających jest pod wrażeniem urody zamku – trudno uwierzyć, patrząc na niego, że jeszcze kilkanaście lat temu w tym miejscu stały jedynie fragmenty ścian. W kasie zamkowej można nawet zobaczyć fotografie „przed i po”, które uzmysławiają skalę metamorfozy. Przypadek Bobolic stał się ważnym przykładem w polskiej konserwacji zabytków – pokazuje, z jakimi dylematami wiąże się rekonstrukcja historycznych obiektów i jak pogodzić pragnienie przywrócenia świetności z poszanowaniem autentyzmu.
- Filmowy Wawel: Odrestaurowane Bobolice szybko zwróciły uwagę twórców filmowych. Malowniczo położony, „jak nowy” zamek posłużył za plan zdjęciowy popularnego serialu historycznego TVP „Korona królów”. W produkcji tej bobolicki zamek odgrywa rolę… Wawelu – dzięki sprytnym ujęciom z zewnątrz udaje królewską siedzibę w Krakowie w XIV wieku. Ekipa filmowa wielokrotnie gościła w Bobolicach, a widzowie w całej Polsce mogli podziwiać jurajski zamek na ekranach. Co więcej, już wcześniej, w 2016 roku, reżyser Andrzej Wajda wykorzystał plener Bobolic w swoim filmie „Powidoki” – zamek pojawia się w jednej ze scen tego dramatu, dodając klimatu opowieści rozgrywającej się wprawdzie w XX wieku, ale zawierającej oniryczne wizje (tu ruiny zamku symbolizują przemijanie). Ciekawostką jest również fakt, że na dziedzińcu Bobolic kręcono ujęcia do teledysku promującego film animowany Disneya „Merida Waleczna” (Brave) w polskiej wersji językowej. Zamek pojawia się tam jako bajkowa sceneria dla szkockiej księżniczki – dowód na to, że stał się uniwersalnym symbolem „średniowiecznego zamku” zdolnym grać różne role.
- Hotel i pszczele miody: W sąsiedztwie zamku (u stóp wzgórza) powstał stylizowany na dworek hotel z restauracją, również należący do rodziny Laseckich. Dzięki temu turyści mogą przedłużyć pobyt – przenocować w pobliżu średniowiecznych murów i spróbować lokalnej kuchni. Restauracja serwuje m.in. potrawy kuchni polskiej, a także regionalne przysmaki z Jury. Pasjonaci historii docenią wystrój nawiązujący do epoki (repliki zbroi, stylizowane meble). Co interesujące, na terenie gospodarstwa zamkowego Laseccy założyli także pasiekę i produkują miód zamkowy – pamiątkowy produkt regionalny, który można kupić w kasie zamkowej. Słoiczek takiego miodu, opatrzony etykietą z sylwetką Bobolic, stanowi słodką pamiątkę z podróży.
Atrakcje turystyczne
Dziś Bobolice są udostępnione do zwiedzania i stanowią jedną z najpopularniejszych atrakcji Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Od maja do października zamek otwarty jest codziennie, w sezonie zimowym – w wybrane dni tygodnia (informacje o aktualnych godzinach zwiedzania są dostępne na oficjalnej stronie obiektu). Zwiedzanie odbywa się z przewodnikiem lub samodzielnie, za niewielką opłatą biletową. Turyści mogą swobodnie spacerować po dziedzińcu zamkowym, wejść do komnat na parterze i piętrze, a także wspiąć się na tarasy widokowe w górnych partiach warowni. Z platform i okien roztacza się wspaniały widok na zielone lasy i wzgórza Wyżyny, a w oddali dostrzec można sylwetkę sąsiedniego Mirowa – to świetna okazja, by zrobić zdjęcia obu „orlim gniazdom” na jednym ujęciu.

Wnętrza zamku urządzono skromnie, ale z historycznym klimatem. W kilku salach przygotowano małe ekspozycje muzealne – można zobaczyć kopie średniowiecznych zbroi rycerskich, repliki broni białej, a także przedmioty codziennego użytku z tamtej epoki (np. naczynia, stroje). Część eksponatów to znaleziska odkryte podczas prac wykopaliskowych na zamku (oryginalne groty strzał, fragmenty ceramiki), inne to rekonstrukcje ilustrujące, jak kiedyś wyglądało życie w twierdzy. Na ścianach wiszą również archiwalne ryciny i fotografie przedstawiające Bobolice w ruinie – kontrast między nimi a stanem obecnym bywa dla zwiedzających naprawdę zaskakujący. Choć nie jest to duże muzeum, a raczej kilkanaście rekwizytów, wiele osób docenia te akcenty, które ożywiają pustą przestrzeń komnat. Dodatkową atrakcją jest możliwość zejścia do zamkowych lochów. Schodzi się wąskimi schodkami do piwnicy wykutej częściowo w skale – tam panuje chłód i półmrok, co działa na wyobraźnię (szczególnie jeśli wcześniej słyszeliśmy legendy o zamurowanej niewieście i czarownicy). Dla dzieci to często najbardziej emocjonujący punkt wizyty.
Przed wejściem na zamek rozciąga się rozległa polana – dawniej zamkowe przedpole, dziś funkcjonuje jako błonia zamkowe. Latem odbywają się tu rozmaite imprezy plenerowe: pokazy rycerskie, inscenizacje historyczne, a nawet koncerty muzyki dawnej. Organizowane bywają też jarmarki średniowieczne, podczas których można spróbować swoich sił w strzelaniu z łuku, obejrzeć walki mieczem czy kupić rękodzieło. Dzięki takim wydarzeniom Bobolice tętnią życiem kulturalnym, stając się czymś więcej niż tylko „martwym” muzeum.

Zwiedzanie Bobolic warto połączyć z wizytą w Mirowie. Najpopularniejsza opcja to pozostawienie samochodu na parkingu pod Bobolicami (jest tam duży, płatny parking dla turystów), zwiedzenie zamku, a następnie spacer pieszo grzbietem do Mirowa i z powrotem. Trasa nie jest wymagająca, a po drodze można nacieszyć oko przyrodą. Dla mniej mobilnych dostępne są bryczki konne lub meleksy, które w sezonie przewożą turystów między zamkami. U stóp Bobolic działa też wypożyczalnia rowerów górskich – okolica ma kilka ciekawych tras rowerowych, w tym odcinek Orlich Gniazd przystosowany dla cyklistów. Ci, którzy chcieliby spędzić tu więcej czasu, mogą skorzystać z oferty wspomnianego hotelu lub okolicznych gospodarstw agroturystycznych.
Na miejscu funkcjonuje karczma zamkowa, gdzie po zwiedzaniu można odpocząć. Serwuje tradycyjne dania (polecane są pierogi i lokalne miody pitne) i pozwala nacieszyć się widokiem zamku z tarasu. Nieopodal znajduje się też niewielki pawilon z pamiątkami – do kupienia są pocztówki, przewodniki, lokalne rękodzieło oraz produkty regionalne (np. jurajski miód wspomniany wcześniej). Cała infrastruktura turystyczna jest pomyślana tak, by goście mogli komfortowo spędzić tu pół dnia lub nawet cały dzień, chłonąc zarówno historię, jak i uroki przyrody.
Znaczenie kulturowe
Zamek Bobolice, obok pobliskiego Mirowa, jest dziś jednym z symboli polskiego dziedzictwa na Jurze i modelowym przykładem rewitalizacji zabytku. Jako część Szlaku Orlich Gniazd promowany jest intensywnie przez regionalne władze i instytucje kultury – widnieje w folderach turystycznych, na plakatach i w kampaniach zachęcających do odwiedzania Jury Krakowsko-Częstochowskiej. W 2008 roku ruiny Bobolic (jeszcze w trakcie odbudowy) zostały wpisane na listę Narodowego Programu Restauracji Zabytków. Po zakończeniu prac konserwatorskich, w 2011 r., zamek objęto ścisłą ochroną prawną jako zabytek o szczególnym znaczeniu dla kultury. Ten status zobowiązuje właścicieli do utrzymania obiektu w dobrym stanie i udostępniania go społeczeństwu.
W kontekście edukacji historycznej Bobolice odgrywają istotną rolę: przywrócenie zamku „do życia” stworzyło unikalną przestrzeń, gdzie można prowadzić lekcje żywej historii. Często organizowane są tu spotkania dla młodzieży, pokazy rycerskie, prelekcje o życiu w średniowieczu. Zamek stał się również areną wydarzeń kulturalnych – koncertów, wernisaży fotograficznych (np. wystaw zdjęć zamków Jury dawniej i dziś) czy nawet ślubów w historycznym stylu. Wszystko to sprawia, że Bobolice nie są tylko „eksponatem pod szkłem”, lecz żywym elementem współczesnej kultury regionu.
Warto podkreślić, że odbudowa Bobolic ożywiła całą okolicę gospodarczo. Wzrost ruchu turystycznego przyniósł korzyści lokalnej społeczności – powstały nowe miejsca pracy (w obsłudze zamku, hotelu, gastronomii), rozwinęła się baza noclegowa w sąsiednich wsiach, rośnie popyt na lokalne produkty. Bobolice stały się marką samą w sobie, przyciągającą gości z kraju i z zagranicy. Zamek odwiedzają goście m.in. z Czech, Słowacji, ale też dalszych zakątków świata, zainteresowani polskim dziedzictwem. Dzięki temu następuje promocja polskiej kultury i historii na arenie międzynarodowej.
Na koniec, nie sposób nie wspomnieć o wzajemnej relacji obu opisywanych zamków. Mirów i Bobolice od wieków stanowią duet – do tego stopnia, że potocznie nazywane są czasem „zamkami bliźniaczymi” lub po prostu braćmi. Ich historie przeplatają się, architektura wzajemnie się uzupełnia, a legenda łączy je na zawsze. Dziś wspólnie tworzą one jeden z najpiękniejszych zakątków Szlaku Orlich Gniazd. To miejsce, gdzie namacalnie czuć ducha polskiego średniowiecza – zarówno w surowych ruinach Mirowa, jak i w odbudowanych komnatach Bobolic. Oba zamki są świadectwem potęgi Kazimierza Wielkiego, burzliwych dziejów pogranicza oraz żywej pasji ludzi, którzy ocalili je od zapomnienia. Zwiedzając Mirów i Bobolice, doświadczamy nie tylko lekcji historii, ale także magicznej podróży w czasie, okraszonej legendami i pięknem jurajskiej przyrody.
Bibliografia:
- Leszek Mazan, „Szlak Orlich Gniazd – przewodnik historyczny”, Wyd. Bezdroża, 2010.
- Janusz Kurtyka (red.), „Orle Gniazda. Dzieje warowni jurajskich”, Kraków 2012.
- Oficjalny serwis turystyczny Województwa Śląskiego – slaskie.travel: opisy zamków w Mirowie i Bobolicach.
- Strona zamku Bobolice – zamekbobolice.pl: informacje historyczne i materiały z procesu rekonstrukcji.
- Artykuł: „Senator ratuje polskie zamki”, Rzeczpospolita – Historia 2011.
- Kwartalnik Historyczny, Jacek Laberschek: „Klientela Koziegłowskich i Giebułtowskich herbu Lis od schyłku XIV do końca XV w.”, 1993 – o dziejach Mirowa.
- Serwis Warownie Jurajskie (warownie-jurajskie.pl): legendy i ciekawostki związane z zamkami.
- Polska Wikipedia: hasła „Zamek w Mirowie” i „Zamek w Bobolicach” (wraz z przypisami do źródeł).